piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział 13

No heloł
Już 13 rozdział o.O (troszkę pechowe, ale ciiiii) Niestety moja twórczość tutaj będzie się pojawiała troszkę żadziej ze względu na mój drugi blog :/ No, ale cóż...mam chyba za duże ambicje :') Jestem wreszcie w Polsce, więc nie mam już wymówki za brak rozdziałów xD Byłam jeszcze na obozie żeglarskim, a teraz jestem na golfowym :') Ale jutro wracam. Może pojawi się szybko 14 rozdział. Jednak najpierw muszę jeszcze napisać COKOLWIEK na mój drógi blog (Wronganswers) No to ten...łapcie rozdział.

      __________________________________________________________________________________

Auriana spała. Czy to możliwe? Przed chwilą przecież stała stabilnie na ziemi...i nagle wszystko zairowało. Nie miała snu. Sny nie są, aż tak realistyczne. Chyba, że miało się do czynienia z wizjami...Dziewczyna stała ponownie na środku czerwonej pustyni, gdzie wcześniej spotkała Boga Kowali. Jednak tym razem była tutaj sama. Westchnęła i usiadła zamaszyście na twardej ziemi, pokrytem małymi czerwonymi kamyczkami. Narobiła przy tym trochę hałasu. Objęła rękami kolana i skuliła się, próbując ukryć się przed zimniem, docierającym do niej nieubłagalnie ze wszystkich stron. A może z jej środka? W gardle rosła jej wielka gula, a włoski na dłoniach zaczęły się delikatnie podnosić. Coś się zbliża. Coś sporego. Nagle Czworo-władna usłyszała za sobą czyjeś twarde kroki. Dziewczyna podniosła się jak poparzona. Może to Hefajstos! Ale gdy Gulko się odwróciła, poczuła się jakby w jej serce wbił się ogromny sopel lodu. Patrzyła w oczy Bogini Niezgody - Eris. Miała ogromne, czarne skrzydła i krótkie ciemne włosy, w które były wplecione krucze pióra. Ubrana była w krwisto czerwoną suknię z czarnym pasem ze srebrną, błyszczącą klamrą. Kiedy Czworo-władna lepiej się przyjrzała, była zdolna dostrzec mały tatuaż w kształcie jabłka na jej odsłoniętym barku. Bogini uśmiechnęła się chytrze.
- Przywitałabym się, ale nie jesteś tego warta. - Auriana chciała coś powiedzieć, ale nie potrafiła. Eris kontynuowała - Normalnie nie poświęcałabym tobie uwagi, ale tylko tak mogę waszej Gwardyjce przrkazać jakiekolwiek informacje. Wiesz dlaczego Bogowie ją odrodzili? - zachichotała - Bo są zbyt słabi, żeby samemu utrzymać się u władzy. Ale to nic nie zmirnia. - Bogini spoważniała - Nie ma ich. Olimp teraz należy do innych, lepszych Bogów, już dość było terrotu od strony Olimpijczyków. Nastąpi nowa era. Nowe władze. Zastanawiasz się pewnie, czemu ci to mówię. Otóż, mieliście być deską rarunkową Bogów. Macie misję, która ma albo uratować Olimpijczyków, albo pomóc mi. Postanowiłam was nie zabijać - machnęła dłonią, lekko przy tym poruszając gęstymi włosami - Możecie być bardzo przydatni. - spojrzała Aurianie w oczy - Zastanówcie się czego chcecie, czasami jabłko spada zbyt daleko od jabłoni i zaczyna gnić. - mówiąc to obróciła się tyłem, wprawiając swoją suknię w ruch i zniknęła wśród czerwonych oparów.
Czworo-władna zamrugała i powoli odzyskała władzę kończynach. Nie była pewna czy to Bogini Niezgody ją unieruchomiła, czy po prostu tak się bała. Chyba to drugie. Wokół Eris panowała jakaś tajemnicza, uderzająca aura. Auriana nie była pewna czy jest przypadkiem pierwszą heroską, która spotkała Boginię Niezgody. Dziewczyna westchnęła. Cała ta przemowa był pozbawiona sensu. No...może poza jednym szczegółem. Olimpiczyków nie ma. I najwyraźniej jest to sprawka Eris i pewnie paru pomniejszych Bogów. Auriana się zastanowiła. Może Hekate? Ciekawe jak zareaguje Iva jak to usłyszy....Nagle zrobiło jej się czarno przed oczami i wizja pustyni się urwała.



***



Iva otworzyła oczy. Było jej niewygodnie. Jeszcze mglił jej się wzrok, ale doszły do niej różne zapachy. Kwaśny aromat potu, oraz duszne powietrze zamkniętego, nagrzanego pomieszczenia. Potrząsneła głową i spróbowała się poruszyć. Skrzywiła się gdy jej się to nie udało. Gdzie jest? Siedziała chyba na jakimś rodzaju twardego piasku. Ręce nogi i pas miała obwiązany sznurem. Podobnie jak osoba o którą córka Hekate była oparta. Dziewczyna pociągnęła nosem u wyczuła delikatny aromat lawendy. Tylko jedna osoba używa takich perfum. Karina. Iva otworzyła szeroko oczy i podniosła do góry głowę. Córka Apolla tu jest. I chyba żyje. Poczuła jak wielki ciężar spada jej z serca. Dziewczyna się rozejrzała.  Siedziała w wigwanie stylizowanym na indiański. I to nie byle jakim! Był ogromny! Pod sufutem znajdowało się się mnóstwo skrzyżowanych patyków układająctch się w skomplikowane kształty, tworząc coś na wzór małego sklepienia. Całe pomieszczenie było wsparte na drewnianych filarach. Iva dostrzegła jakiś ruch po drugiej stronie wigwanu. Była tam skulona postać, trzęsąca się w konwulsjach. Córka Hekate zmrużyła oczy i dojrzała białe włosy. Auriana. Ona też tu jest. Ktoś musiał ich porwać kiedy skończyli walczyć z tym obrzydliwym robalem. Widocznie ktoś użył na nich strzałek usypiających. Iva czuła coś pomieszanego ze strachem i zaintrygowaniem. Z jednej strony może zaraz zginąć, ale z drugiej.... Po co ktoś ich porywał? Musiał mieć powody, może coś o nich WIEDZIEĆ. Znać odpowiedzi na te wszystkie pytania, które pojawiają się każdego dnia. Trzeba go znaleźć, ale chyba najpierw muszą stąd uciec. Dziewczyna się zastanowiła. Bo przecież razem z nimi na polu bitwy był ten dziwny syn Hadesa. Iva w ogóla mu nie ufała, ale należy do Gwardii, więc chyba będzie lepiej jak też go uratują. Jeśli został w ogóle porwany. A może on spiskuje i pomógł w ich uśpieniu... Kolejne pytania! Córka Hekate jeszcza raz zlustrowała wnętrze wigwanu. Auriana już chyba przestała się trząść. Może zasnęła...a może gorzej. Nie! Nie może teraz o tym myśleć. Iva, skup się na ucieczce. Jej oczy już przywykły do pół-ciemności panującej w namiocie. W zasadzie był praktycznie pusty, nie licząc stołu stojącego cztery metry od Auriany. Iva skupiła się na płachcie spełniającej funkcję ścian. W jednym miejscu miała ledwo widoczne rozcięcie. Wyjście.



***



Mikołaj wyszedł z terenówki. Przez ostatnie piętnaście minut próbował ukryć zdenerwowanie, którego powodem było zniknięcie reszty Gwardii. Nie żeby był do nich specjalnie przywiązany. Na żadnym z nich jakoś mu nie zależało (no może oprócz tej ślicznotki od Apolla) (ale ciiii nie mówimy Karinie xDDDD [od autorki] ~Kee Wi) Przeczesał palcami grzywkę i starł z czoła pot. Na dodatek cały czas musiał wysłuchiwać zalotnych przekomażań Jacko i Kasi. Z każdą minutą robiło się to coraz bardziej wkurzające. Tak jak by nie mogli powiedzieć ,,-Cześć, mam ochotę się z tobą całować!" Zamiast tego bez przerwy się wyzywali. Szkoda, że potwornie się przy tym szczerzyli. On jak ktoś mu się podobał, zawsze był po prostu szczery. Ale do żeczy - ślady się urwały. Na dodatek znaleźli skara-skorpiona. Martwego. Mikołaj wyjął z kieszeni okulary przeciwsłoneczne i przyjżał się trupowi. Na ziemi można było rozróżnić ślady każdego z herosów. Jednak po dłuższych oględzinach piasku, można było dojść do potwornego faktu. W pewnym momencie ślad się kończył wielkim dołkiem w ziemi. Przy każdym z Gwardzistów. Jakby po prostu upadli na ziemię. Wszyscy na raz. Jednak było coś gorszego. Przy miejscu upadku każrego z nich, pojawiały się ślady innych stóp. I bynajmnij nie należały one do jednej osoby. Ktoś ich znokautował i porwał.



***



Remus obudził się parę minut temu przywiązany do jakiegoś słupa. Na szczęście zdążył się już dobrze rozejrzeć. Znajdował się na sporej polanie otoczonej ogromnymi namiotami, do złudzenia przypominającymi indiańakie wigwany. Jednak w okolicy nie było żywej duszy. Chłopak spojrzał zdenerwowany na swoje zawiązane dłonie. Zaczęły się już na nich pojawiać czerwone ślady od ciasno oplecionego sznura. Jednak najbardziej irytującym elementem całej sytuacji był brak jakiejkolwiek istoty żywej. Nic. Nie dość, że został uprowadzony, to teraz ten KTOŚ zostawił go samego na pewną śmierć. Najgorsze było jednak to, że musiał przecież szukać Niki i Moniki!!! Zamiast tego siedzi teraz przywiązany do słupa jak skończony idiota...Nagle kątem oka dojrzał jakieś światełko. Spróbował obrócić się, ale tylko zdarł sobie skórę z nadgarstków. Sapnął zrezygnowany. A światełko coraz bardziej się zbliżało. Nagle stanęła przed nim niska dziewczyna. Pierwsze co rzucało się w oczy w jej wyglądzie były kruczo-czarne włosy, zaplecione w dwa długie, cienkie warkocze. Wokół głowy miała opaskę w indiańskie wzory z trzema piórami. Remus spojrzał na jej twarz. Prawy profil oświetlał jej płomyczek tańczący na patyczku, który trzymała w dłoni. Na ustach miała chytry uśmieszek, który z każdą sekundą się powiększał. Synowi Hadesa przeszły po plecach ciarki. Ubrana była w lnianą sukienkę, na której wymalowane było niebieskie ptaki w indiańskim stylu otoczone czerwonymi trójkątami. Nagle tuż za nią zaczęło płonąć ognisko. Dziewczynka spojrzała na niego i odezwała się szorstkim głosem, bynajmniej nie przypominającym ludzkiego. Brzmiał jakby ktoś przejechał paznokciami po tablicy.
- Wiem, kim jesteś. - chłopakowi przeszły po plecach ciarki. Nagle zobaczył, że za dziewczyną czają się jeszcze dwie osoby. Osoby, które jak mroczne cienie cały czas pojawiały się w jego umyśle. Zawsze. Za indianką stała Nika i Monika. I najwyraźniej nie trzymały jego strony.




***

Gabi próbowała nie zwracać uwagi na Jacko szepczącego coś Kasi do ucha. Skończyli się kłócić jakieś dziesięć minut temu. Na dodatek Mikołaj gdzieś poszedł i ona nie może wymieniać z nim już znaczących spojrzeń! Stali terenówką na środku pustyni. Muszą czekać na syna Eola, który poszedł oglądać ślady. I coś chyba nie ma zamiaru wracać. Córka Hadesa spojrzała kątem oka na chichoczącą przyjaciółkę. Może takie zniknięcie to dobry pomysł? ...Czasami naprawdę poważnie się zastanawia czy ktokolwiek (no może poza Kasią) przejąłby się jej zagubieniem. Czy jest naprawdę, aż tak bezużyteczna? Gabi ma dobrą wyobraźnię. Oczywiście tak jak każda dziewczyna marzyła kiedyś o ,,księciu z bajki". Tylko, że jej zdażyło się tak tylko raz. Był to sen. I skończył się dosyć drastycznie. Głupi chory mózg!! Dlaczego ona nie może być ZWYKŁĄ dziewczyną myślącą tylko o makijażu i ubraniach??? Dlaczego kiedy rysuje, musi być to zakrwawiona czaszka? Czy ona w ogóle ma duszę? Może jako córka Hadesa jest nieśmiertelna? I...bezduszna. Czy coś czuła kiedykolwiek? Zakochała się? Jedyne co utwierdzało ją w przekonaniu, że jest istotą LUDZKĄ był fakt, że nie przetrwałbay ani jednego dnia bez córki Ateny. Zaprzyjaźniły się podczas bitwy o sztandar, były wtedy w jednej drużynie. Gabi się otworzyła. Zaczęła się śmiać. Zaczęła WSPÓŁISTNIEĆ z innymi ludźmi. Czasem w życiu masz takie chwile, że gdyby ktoś założył album z twoimi najważniejszymi wspomnieniami, znalazłyby się na pierwszej stronie. Córka Hadesa uśmiechnęła się pod nosem. Najwyższy czas skopać komuś tyłek i odkryć co się wreszcie kurde dzieje.



***



Kasia skradała się za Mikołajem. Gdy tylko syn Eola wrócił, przekazał im niezbyt przyjemne wieści. Reszta Gwardii została porwana. A skoro ktoś ich zabrał, teraz pewnie wziął sobe za cel ją, Jacko, Gabi i Mikołaja. Świetnie. Ale tak nie będzie. Syn Eola dojrzał małą wioskę na małym wzgórzu. Dziwnym trafem znajdowała się idelanie w miejscu, do którego prowadziły ślady na ziemi. Prawie na pewno jest tam reszta Gwardii. Porywacze pewnie niczego się nie spodziewają, a zaskoczenie to najlepsza strategia. Nagle córka Ateny się potknęła i wpadła na Mikołaja. Chłopak przeklnął i zepchnął ją z siebie sycząc przy tym.
- Patrz jak chodzisz idiotko. - Kasia potrząsnęła głową. Syn Eola coraz bardziej ją denerwował. Był arogancki, samolubny...i w ogóle nie przejmował się innymi!!! Tego było za wiele. Dziewczyna poczuła gorąco na twarzy. Wskazała na niego palcem.
- Oh, królewicz się znalazł? Może ci jeszcze manicur zrobić? - Gabi zachichotała i poklepała Mikołaja po plecach otwartą dłonią. Chłopak warknął i podniósł rękę do góry. To stało się tak nagle. Wziął zamach...tak jakby miał ją uderzyć. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Dlaczego ona nie reaguje? Nie potrafiła nawet zasłonić sobie twarzy. Zamknęła oczy i czekała na cios...który nie nastąpił, otworzyła jedno oko. To Jacko. Trzymał za nadgarstek syna Eola. Nigdy nie widziała u niego tego wyrazu twarzy. Syn Hefajstosa popatrzył na Mikołaja kamiennym wzrokiem.
- Trzymaj ręce przy sobie, to może przeżyjesz do jutra.


~Kee Wi

poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 12

No heloł
Już 12 rozdział ^^ Obserwatorów i wyświetleń cały czas przybywa. Właśnie opuściłam Szkocję i jadę do Anglii (z powrotem) Eh, będę tak trochę relacjonować. Od niezależnego "fana" (nie postać!!!) dostałam art dotyczący mojego bloga o.O Czuję się zaszczycona. Nie sądziłam, że coś takiego w ogóle powstanie. Pozdrawiam autorkę! Jeśli się zgodzi wstawię jej dzieło na fanpage. 
      Za siedem dni jadę na plan filmowy Harry'ego Pottera ❤❤❤ Zwiedzę Hogwart!!! Pewnie zrobię foto-relację i wstawię na stronkę :D Z rozdziału jestem zadowolona. Poprzedni bardzo wam się podobał. Pytanie: zna się ktoś na grafice komputerowej? Zrobiłby mi ktoś tło na fanpage'a na fb??? Ja umiem rysować tylko w realu :/ Na kompie mi brzydko wychodzi. Od paru dni myślę o jakimś wielko formatowym rysunku w tematyce mojego bloga ^^ Ale jeszcze nie wiadomo. I jeszcze jedno, postanowiłam zmoenić gif przy Karinie w zakładce ,,Bohaterowie" ;) A! I jeszcze pytanko dp was: Nie gubicie się? Postaci jest już soł macz i obawiam się, że będzie jeszcze więcej :/ Tyle osób chce wystąpić w rozdziałach ;-; Boję się, że trochę się pogubiliśie.  Dobra, wiem że tego chcecie, łapcie rozdział.



      _________________________________________________________________________________


Gabi patrzyła Kasi w oczy. Wszystko działo się jak w zwolnionym tępie. Jeden rzut. Jeden ruch. Jedna szansa. Zielony płyn zamigotał zdradliwie. Wyglądał jak sok. Baardzo zabójczy sok. Pozory mylą i żeczy wyglądające w porządku, mogą być twoją zgubą. Tak jak teraz fiolka. Powoli opuszczała dłoń grupowej Ateny. Kości się zatrzęsły. Gabi zacisnęła dłoń w pięść. Nie przegra. Nie dzisiaj. Fiolka wpadła prosto w jej otwartą dłoń. Córkaa Hadesa otworzyła oczy ze zdziwienia. Robal się poruszył. Krzyk. Migotanie. Jad. Kotlety? DLACZEGO ONA TERAZ MYŚLI O JEDZENIU?! (^^ mniam [od autorki] xD ~ Kee Wi) Dziewczyna się otrząsnęła i podniosła fiolkę w geście zwycięstwa. Ale nie było komu pozować. Kasia spadła. To stało się tak szybko. No właśnie. CO SIĘ NA ZEUSA STAŁO?!... Córka Hadesa wychyliła się ze zgrozą patrząc w dół. Grupowa Ateny trzymała się krótkiej kości około sto metrów niżej. Ale dalej żyła. Ręce Gabi zaczęły się pocić. Co ona miała zrobić? Aaa  rozwalić to Robalo Podobne Dzieło Szatana. Ostrożnie odkorkowała butelkę. I wylała kropelkę na sąsiednią kość. Substancja natychmiast zaczęła ją wyżerać. Powstała jakaś żółta piana. Po chwili żebro się odłamało z głośnym "chrup" Robal miał to gdzieś. Kość spadła na piach nie robiąc nikomu krzywdy. Jadu nie wystarczy na wszystkie żebra! Myśl jak Kasia. M y ś l. Co jeszcze ma robal? Kości, skorupę, głowę... Kręgosłup! Jeśli przepali kręgosłup, wszystko się zawali. Gabi uśmiechnęła się chytrze. Będziesz dumna Sóweczko. Schylona przeszła po kości, w kierunku kręgosłupa. Potrząsnęła płynem w butelca i chlusnęła nim w słup kości. Powstało o wiele więcej piany biż poprzednio. Córka Hadesa musiała się odsunąć, żeby jej nie dotknąć. Hmmm potwór zareagował, czyli zadanie wykonane. Zaczął się wić i wydawać dziwne odgłosy. Gabi spojrzała w dół. Kasi udało się chyba zejść na ziemię, bo nigdzie jej nie było widać. Dziewczyna nie dopuszczała do siebie myśli, że córka Atrny spadła. Zobaczyła Mikołaja Lecącego w jej stronę. Lewe ramię miał owinięte bandażem. Gabi przyjżała się jego twarzy. Miał worki pod oczami i zapadnięte powieki. Wyglądał na mocno zmęczonegoi poturbowanego. Gdy był już tylko dwa metry od niej, wyciągnął do niej dłoń.
- Chodź. Spadamy stąd.
- Nie poniesiesz mnie. - Gabi stwierdziła fakt.
- Ktoś musi. A tylko ja potrafię. Poza tym Pani Nawigacja mi kazała i jak wrócę bez ciebie, wydłubie mi gałki oczne.



***



Iva patrzyła jak Mikołaj z Gabi odlatują od potwora. Tymczasem robal upadł na ziemię i zaczął się strasznie miotać. Kasia miała rację nie umarł. Jest tylko uziemiony. Teraz oni muszą go wykończyć. Złapała mocniej włócznię. Taki był plan córki Ateny. Ona razem z Remusem, Aurianą i Kariną mają je wbijać w potwora. Reszta jest za bardzo wykończona. Jacko, który przyjechał terenówką około pięć minut wcześniej stworzył coś w rodzaju mini Obozu. Kiedy wykończona Kasia wróciła, informując, że fiolka została dostarczona, zemdlała. Syn Hefajstosa twierdzi, że ma wiele siniaków, więc pewnie spadła z dużej wysokości. Chyba nic nie złamała. Sam syn Hefajstosa chodzi z ogromnym bandażem na pół twarzy. Iva bała się spytać co się stało. Córka Hekate podeszła do reszty herosów, którzy mają atakować potwora. Remus wyglądał normalnie poza zmęczoną twarzą i zmierzwionymi włosami. Auriana wydawała się pełna energii, a Karina ... chociaż trzymała w ręce długą włócznię w ogóle nie wyglądała groźnie. Iva westchnęła. Idealna ekipa do zniszczenia wielkiego jak wierzowiec demona. Albo potwora. Nie wadomo czym to Robalo-podobne-coś w ogóle jest. Wrzaski monstrum już powoli cichły. Czas przystąpić do akcji. Iva się spytała:
- Jak działamy? - Auriana podniosła do góry swoją broń,
- Nawalamy! Rozwalamy! Wygrywamy! - Karina wywróciła oczami.
- Ja zajmę się się oczami, a dokładnie to okiem. Bo już jedno oślepiłam. Nie będzie wtedy wiedział gdzie jesteśmy. - córka Apolla wskazała na Remusa - Ty, zajmiejsz się czubkiem głowy. Powinna być tam mała kropka. To jeden z jego czułych punktów. Już go wybadałam, jak się wspinałam po pancerzu. - zrobiła krótką przerwę. - Iva, będziesz odciągać jego uwagę? Dobrze ci to wcześniej wychodziło. Jak już go oślepię, dołączysz do nas z włócznią. - odwróciła wzrok. Córka Hekate wszystkiego się domyśliła. Karina próbowała ją odciągnąć od niebezpiecznej akcji. Westchnęła.
- Dobrze. - Córka Apolla uśmiechnęła się promiennie i odwróciła do Auriany.
- Ty atakuj...gardło. Jeśli to coś w ogóle je ma. - Czworo-władna zasalutowała.
- Tak jest!



***



Remus biegł jako pierwszy w kierunku wijącego się monstrum. Miał zająć się czułym punktem na głowie. Ekstra. Szczególnie, że to ON przez ostatnią godzinę walczył z potworem. I co dostaje w zamian? Kolejną nawalankę. Zacisnął palce na włóczni. Jak tylko rozwalą tego potwora, on się od nich odczepi. Dosłownie. Ma swoich przyjaciół gdzie indziej. Nika i Monika go potrzebują. Mogą sobie gdzieś wepchnąć te swoje znaczki na ronsiach. On odchodzi. Nie będzie pomagał herosom, których w ogóle nie zna. To znaczy, teraz akurat ich potrzebuje żeby przeżyć, ale jak tylko skończą z tym robalem, nie chce mieć z nomi do czynienia. Szczególnoe z "siostrunią".  Biegł dalej. Jego stopy głucho uderzały o piasek. Za słobą słyszał urywany oddech córki Apolla. Zakręciło mu się w głowie. Potwór był coraz bliżej. Chyba zauważył ich Mikro Grupkę Uderzeniową. Gdyby Remus nim był, pomyślałby ,,O! Obiad idzie!" Ale nim nie jest. I ma zamiar go zniszczyć. Jedną ręką złapał się kolca wystającego z głowy potwora i szybko się podciągnął. Robal zawył. Iva zaczęła wypuszczać petardy, a Auriana zaciekle podpalała jego kości. Tymczasem Karina ponownie zaczęła wspinać aię po pancerzu, żeby dostać się do oka.  Co on miał robić? Aaa czubek głowy. Siłą woli stworzył ze skał całkiem wysoką platformę i przymierzył się do skoku na głowę potwora.  Odbił się stopami i po paru sekundach lotu, wylądował na oślizgłym pancerzu. Pomacał rozpaczliwie w najbliższej okolicy. Przecież musi się czegoś złapać! Na szczęście obok jego stopy wystawała z pancerza cuchnąca łuska. Lepsze to niż nic. Jedną ręką utrzymując się na głowie robala, drugą trzymał włócznię. Poszukał wzrokiem kropki, o której mówiła córka Apolla. Znajdowała się tuż obok. Dzięki Bogom! Chłopak zamaszyście wbił włócznię w to miejsce i ...przebił się przez pancerz! Karina miała rację, to jest jego czuły punkt. O wilku mowa. Córka Apolla właśnie wbijała sztylet w oko robala. Monstrum zaczęło się trząść w konwulsjach. Remus objął kurczowo, wbitą w pancerz włócznię. Na Hadesa, on zaraz spadnie!   Iva i Auriana dobiegły do trzęsącego się potwora



***



Auriana zamachnęła się i wbiła włócznię pod kość wystającą z głowy potwora. Iva dobiegła tuż za nią. Czworo-władna spojrzała na córkę Hekate. Na jej twarzy malowało się obrzydzenie (pewnie za sprawą śluzu, który wyleciał z rany, którą zadała Auriana) i....zdeterminowanie? Nie tego można było się spodziewać po spokojnej córce Bogini Magii. Wyrocznia się uśmiechnęła. Może ich Mini Team Atakujący nie jest taki zły. Właściwie to zaczynała już lubić wszystkich członków Gwardii (no może Remusa trochę mniej) To stawała się powoli jek rodzina. Nawet jej strażniczki traktowały ją oschle, a herosi z Białej Gwardii mają ją za równą siebie. To niesamowite uczucie. Tak jakby była...normalna. A nie jest? Nikt nigdy tego nie wiedział. Auriana cofnęła się myślami do nocy, kiedy zawieźli ją pierwszy raz do psychiatryka. Nie wiedziała co to za miejsce. Nikt jej nie powiedział. Oczywiście stawiała opór. Ale lekarze mimo to zawlekli ją do izolatki. Siedziała tam przez pół roku, póki Chejron jej nie wyciągnął. 



Z rozmyślań obudził ją wrzask potwora. Co ona robi?! Przecież jest środek walki, a ona się rozkleja nad wspomnieniami?! Dziewczyna szybko się rozejrzała. Potwór leżał na ziemi....ale razem z nim Iva, Remus i Karina. Nie żyją?! Czworo-władna podbiegła do córki Apolla. Odwróciła ją twarzą do góry i sprawdziła puls. Ona żyła! Auriana przyjżała się jej. Żadnych ran. Karina spokojnie oddychała...tak jakby spała. Nagle Wyrocznia zobaczyła coś błyszcącego we włosach córki Apolla. Delikatnie wzięła to w palce i podniosła. Strzykawka? Nie bardziej...Zaraz! To jest STRZAŁKA USYPIAJĄCA! Ktoś ją uśpił. Auriana wyjęła sztylet i szybko się odwróciła. Nie zdążyła nawet zareagować, kiedy cięka igiełka wbiła jej się w szyję. Zasnęła.



***



Mikołaj siedział na tylnym siedzeniu terenówki. Obok niego spała Gabi. Jacko prowadził, a Kasia rozglądała się przez okno.  Córka Ateny się odezwała. Jej głos brzmiał bardzo słabo.
- No i gdzie ten robal?! Nawet jeśli by go pokonali, to gdzieś musi być ciało! Ktoś w ogóle wie w którą stronę mamy jechać? - Jacko nerwowo miętosił rzemyk na swojej dłoni.
- Uspokój się, jajogłowa. - przygryzł wargę i zatrzymał samochód - wydaje mi się, że to było gdzieś tam. - wskazał na wzgórze po prawej stronie samochodu. Mikołaj miał tego dość. Otworzył zamaszyście drzwi i wyszedł na piasek. Sam ich poszuka. Spojrzał w dół i krzyknął triumfalnie. Było tam mnóstwo śladów stóp. Przyklęknął. 
- Co tam znalazłaś? - Jacko wyszedł z terenówki. Mikołaj spojrzał na niego z ukosa. Głupi syn Hefajstosa. Nigdy za nim nie przepadał, ale dopiero teraz doszło do niego jak bardzo go nie lubi. Ten chytry uśmieszek i głupie rzemyki na rękach....Kasia nie wychodziła. Chyba została z córką Hadesa. Jacko uklęknął obok niego.
- To oni. Tu są śady czterech osób. Na dodatek nikt oprócz nas nie kręcił się w okolicy. - wstał i otrzepał spodnie - Wsiadaj. 
- Oczywiście, panie generale. -  odpowiedział Mikołaj sarkastycznie. Jacko wywrócił oczami. Syn Eola z ociąganiem wrócił do samochodu. Kasia zajęła jego miejsce z tyłu. Onieeee. Chyba musi usiąć obok syna Hefajstosa. Świetnie. 



***


Kasia nakładała córce Hadesa gazę na dłoń. Kiedy przepalała kości trochę piany dotknęło jej skóry i się poparzyła. Gabi syknęła.
- Uważaj! To boli... 
- Spokojnie, pani Zdechlakowa. Już skończyłam. - mówiąc to Kasia zawiązała bandaż wokół jej dłoni, tak żeby opatrunek się trzymał. Powinna była sama pójść przepalać te kości, a nie obciążać tym córkę Hadesa. Po raz ostatni sprawdziła bandaże i oparła się o fotel z głuchym westchnieniem. Najgorszym uczuciem było to, że sama Kasia chyba ma się gorzej niż Gabi. Tuż po tym jak żuciła jej truciznę spadła strasznie nisko i przy tym mocno się poobijała. Jacko chciał zobaczyć jej siniaki. Zboczeniec. Przecież nie będzie mu pokazywać nagich pleców!
       Siedziała dokładnie za nim. Widziała tylko jego jasne, kasztanowe włosy i jedno białe pasemko. Wychyliła się lekko w stronę środka samochodu. Syn Hadesa trzymał kierownicę jedną ręką. Drugą chyba opierał na otwartej szybie terenówki. Z jego nadgarstka zwisały dwa plecione rzemyki. Dziwne. Nigdy wcześniej ich nie widziała. Ale właściwie nie są taie złe. Nagle poczuła deligatne szturchnięcie od strony córki Hadesa. Odwróciła się. Gabi się do niej uśmichnęła i bezgłośnie zapytała. ,,Podziwiasz?" Kasia odpowiedziała jej wściekłym spojrzeniem, ale też się uśmiechnęła pod nosem. Ale właściwie, to było dobre pytanie. Podziwia? 


Wiem, że krótki :/ 
~Kee Wi

środa, 1 lipca 2015

Rozdział 11

No heloł
Jestem w Anglii (a tak dokładnie to w Szkocji, ake ciii) Robimy z rodzicami taką wycieczkę po Wyspach Brytyjskich. (chwalenie mode: on) WIDZIAŁAM KTÓLOWĄ ELŻBIETĘ OMYGY, będziemy jeszcze w Irlandii, kupiłam sobie fasolki wszystkich smaków z Harry'ego Pottera ❤ I odwiedzimy jeszcze pierdziliard miast w każdym z tych państw. (W tym Londyn!!!)Dobra, koniec chwalenia. W każdym razie bardzo dużo czasu spędzam w samochodzie. I co robię? Piszę ^^ Przez następne 2 tygodnie rozdziały mogą pojawiać się dosyć często. Kto tańczy z radości? :D w tym rozdziale starałam się więcej opisywać. Chyba się udało. Jest taki agrsywny o.O Proszę postacie o nie planowanie zamachu na mnie, po przeczytaniu tego rozdziału xD Dobra. Łapcie te moje amatorskie wypociny.


     ____________________________________________________________________________________


Jacko przypatrywał się Kasi kątem oka. Był dobry w podglądaniu ludzi. Zawsze gdy córka Ateny patrzyła w jego stronę, szybko odwracał wzrok. To dziwne, ale ma wrażenie, że to ONA była głównym powodem, jego ucieczki z Obozu. Mimo, że jakoś nigdy nie byli sobie bliscy. Przez całą drogę, gdy ich śledził, myślał, jak córka Ateny zareaguje na jego nagłe pojawienie. To dziwne, bo zwrócił na nią uwagę, ponieważ zawsze gdy na nią patrzył się rumieniła. I to jakoś tak stało się zaraźliwe. Dlatego zwykle ich relacja w Obozie polegała na staniu tyłem do siebie, czerwonym na twarzy. Idiotyczne. Do chłopaka po chwili doszło, że cały zesztywniał. Rozluźnił się i zaczął bębnić palcami po kierownicy. Dlaczego ona jest taka rozpraszająca?! Dlaczego się na niego gapi?! Dlaczego akurat ONA musiała uśiąść obok niego?! (Jezu, bo obsługuje mapę, idioto -,- [od autorki] xD ~Kee Wi) Wszystkie jego myśli na temat Kasi kończyły się na jej oczach. Tak jakby nie miała żadnej innej części ciała. Tak jakby to one ją określały. A może tak właśnie jest? W Obozie robił wszystko, żeby ich unikać. Gdy raz na nie spojrzał, już nie mógł się uwolnić. Stał i się gapił. Kasia go wyśmiała i do dzisiaj twierdzi, że ciekła mu śinka. Bardzo śmieszne. Zawsze z niego żartowała. Może to wpływ tej ześwirowanej córki Hadesa? Zawsze spędzają ze sobą cały czas. Jacko wrócił myślami do czasów, gdy razem z Kasią pracowali nad projektem dla domku Ateny. Wszystko wiedziała. I to były jedyne chwile kiedy go nie wyśmiała. Ani razu. Ile by dał, żeby to się powtórzyło! Najgorszą z myśli, jest ta, że ona widzi w nim tylko śliniącrgo się głupka. Chłopak potarł palcami szyję. Był strasznie spocony. No świetnie. Nie dość, że ma minę jakby zaraz mieli go ukatrupić, to jeszcze na dodatek śmierdzi! Nagle usłyszał głos Kasi.
- Na następnym skrzyżowaniu, skręć w lewo.  - dobra, masz szansę. Bądź wyluzowany.
- Oczywiście, pani Nawigacjo. - Gabi z tylnego siedzenia wybuchnęła śmiechem. Możliwe, że zaśmiał się ktoś jeszcze, ale córka Hadesa wszystkich zagłuszyła.
- DODAM TO DO JEJ LISTY KSYWEK! - Jacko się uśmiechnął. Cel osiągnięty. Kasia spojrzała do tyłu, unikając jego wzroku. Niedobrze. Może chce mu dać do zrozumienia, że nim  g a r d z i... Spytała się Gabi.
- A jakie mam? - córka Hadesa się uśmiechnęła szyderczo.
- Sóweczka, Pani Profesor, Jajogłowa, Wyjadaczka Moich Kotletów...
- A to sakąd?! - Kasia udawała oburzenie.
- Pamiętasz jak zrobiłam kotlety na Dzień Łakomczucha? Domyśliłam się dlaczego połowa z nich zniknęła, jak nie patrzyłam.
- Bardzo śmieszne. - odparła córka Ateny sarkastycznie - Coś jeszcze powinnam wiedzieć?
- Hmmm właściwie to nic. Tylko to, że teraz masz też Pani Nawigacja.



***



Karina czyściła swój sztylet. Jeśli istnieje coś takiego jak instynkt, to ona właśnie na nim polegała. A właśnie w tej chwili nie podpowiadał jej nic dobrego. Pociągnęła nosem. Powietrze pachniało, spalonym sianem, pieprzem i rumiankiem jednocześnie. Dosyć dziwne połączenie. Wzięła głęboki wdech i zaczął piec ją przełyk. Tak, na pewno coś wisi w powietrzu. Niema groźba? Czy może ostrzeżenie...Zakręciło jej się w głowie. Do jej uszu, oczu, ust i nosa dochodziło tyle smaków i zapachów. To nie jest normalne. Rozejrzała się. Jechali teraz pustą autostradą, po czymś w rodzaju pustyni pełnej niskich krzaków. Krajobraz godny Australii. Nagle ich samochód się zatrząsł. Karinie prawie wypadł sztylet. Auriana siedząca obok niej zareagowała błyskawicznie i złapała go w locie. Córka Apolla uśmiechnęła się do Czworo-władnej.
- Dzięki. - Auriana odpowiedziała jej uśmiechem.


- Nie ma sprawy. - wyjżała przez okno - Co się stało? - Karina z początku jej nie zrozumiała, ale po chwili do niej doszło, że Wyroczni chodziło o przeszkodę na którą natrafił samochód. A było nim wielkie wzgórze piachu. Jacko wysiadł z samochodu i przez okno zawołał syna Hadesa.
- Ej ty...mroczny...Remus, tak?  Chodź sprawdzimy co to takiego. A i weź jeszcze tego blondyna. - chodziło mu o Mikołaja. Iva do niego odkrzyknęła:
- A dziewczyny niby nie mogą wyjść?! - Jacko westchnął.
- To może być niebezpieczne...- podrapał się po głowie. Karina popatrzyła na niego. Nie wyglądał na kogoś o silnej psychice. Szczególnie przeciwko dziewczynom. Nagle usłyszała trzask zamykanych drzwi. To Gabi. Razem z córką Ateny pobiegły za synem Hefajstosa. Eh, to nie wróży nic dobrego. Lepiej pójść za nimi. Karina wzięła sztylet i wyszła z samochodu. Jej śladami poszła jeszcze Iva i Auriana. W terenówce nie było już nikogo. Świetnie. Nagle usłyszała krzyk i poczuła mnóstwo drobinek pisaku uderzających o jej policzki. Szybko się odwróciła i ze zdziwieniem patrzyła na pagórek piasku. A raczej na jego brak. To znaczy dalej BYŁ ale około 50 metrów dalej. On się PORUSZAŁ.
- Co to jest?! - krzyknęła w kierunku Ivy. Córka Hekate wzruszyła ramionami i otworzyła szerzej oczy. Z pagórka wynurzył się ogromny...skarabeusz? Nieee...może skorpion? W każdym razie obrzydliwy robal wielkości wierzowca. Od zewnątrz pokryty był szaroniebieskim pancerzem. Z tyłu znajdował się długi odwłok w formie kolca. Gdy stanął w pionie można było dostrzec jego żebra, których nie przykrywała żadna skóra, ani mięśnie. Karina z przerażeniem poszukała jego głowy wzrokiem. Była ogromna i pełna ostrych zębów. Potwór stał teraz na dwóch nogach, jeśli tak można określić jego pionową pozycję. Jego żebra zaczęły się poruszać jakby były nóżkami. To była najobżydliwsza żecz jaką córka Apolla w życiu widziała. Z osłupienia obudził ją krzyk Remusa.
- MAMY POKONAĆ TO COŚ?! - Auriana wskazała na głowę potwora.
- Spróbujmy ściągnąć go płasko na ziemię. Wydaje mi się, że głowa to jego słaby punkt...nie dokończyła ponieważ Skara-skorpion zaczął niewiarygodnie szybko...sunąć w pionie? Strasznie trudno jest określić jego styl poruszania! Dobra, dadzą radę. Trzeba tylko wykorzystać swoje zdolności.


TUTAJ ZNAJDUJE SIĘ ZDJĘCIE WYWOŁUJĄCE ZAWAŁ. (potwór opisany wcześniej) JEŚLI MASZ SŁABĄ PSYCHIKĘ, SZYBKO PRZEWIŃ DALEJ :D

-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-







Mikołaj latał wokół potwora próbując dosięgnąć mieczem jego głowy. Robiło się coraz niebezpieczniej. Gabi z Remusem stworzyli trochę Umarłych i teraz próbowali ścianami skał powalić robala na ziemię. To znaczy Remus to robił, ponieważ córka Hadesa siedziała na jednym z żeber potwora, próbując je odpiłować. Tymczasem córka Hekate wystrzeliwała petardy, które miały rozproszyć potwora, żeby ktokolwiek mógł zadać cios. Mikołaj poszukał wzrokiem Kariny. Córka Apolla wspinała się po jego pancerzu, co chwilę wbijając w niego ... miecz? Niee raczej sztylet. Chyba szuka czułego miejsca. Ale najbardziej widowiskowy był atak Auriany. Nawalała w robala wszystkim co miała. Ognim, wodą, skałami...A robalowi to nic nie robiło. Każdy ich atak był daremny. Tak jakby był chroniony jakimś zaklęciem. Syn Eola posłał potężny podmuch wiatru w kierunku potwora i następnie zrobił unik przed lecącym w jego kierunku jadem. No właśnie nie dość, że potwór był ogromny to jeszcze strzelał trującym substancją. Skąd wiedzą, że trującą? Na początku walki Jacko dostał nią w twarz. Podobno zaczęła mu wyżerać skórę. Kasia zabrała go w bezpieczne miejsce terenówką. Powinna za niedługo wrócić. Mikołaj otarł pot z czoła. Latanie już go powoli męczyło. Zaraz będzie musiał wrócić na ziemię. Potwór wydał z siebie przeciągł ryk. Syn Eola zachwiał się w powietrzu. To Karina. Promieniem światła strzeliła w jego...oko? Chyba go oślepiła. Chyba. Potwór zaczął się miotać i córka Apolla nie była w stanie utrzumać się na jego grzbiecie. Wystrzeliła w powietrze jak z katapulty. Mikołaj oprzytomniał dopiero po chwili i posłał w jej kierunku podmuch wiatru, tak żeby bezpiecznie upadła. Niestety to go rozproszyło i parę kropel trucizny wylądowało na jego ramieniu. Na początku nie czuł nic. Dopiero po chwili zaczęło piec. Poprawka zaczęło PALIĆ. Dosłownie. Jego ramię zajęło się płomieniami. Chłopakowi zaczęło migqć przed oczami. Nie upadnij! Możesz zemdleć, ale nie upadnij! Ostatkami sił stworzył wietrzną poduszkę i wylądował bezwładnie na ziemi.



***



Auriana patrzyła z przerażeniem na Mikołaja leżącego na ziemi. Co robić?! Pomóc Gabi, ledwo trzymającej się żeber potwora, Karinie leżącej 100 metrów dalej na ziemi, czy płonącemu Mikołajowi? A może Remusowi, na którym teraz skupił się potwór. Po chwili zdecydowała, żeby pomóc synowi Eola. Wyciągnęła spod ziemi kulę wody i posłała ją w kierunku płomieni. Z ulgą patrzyła jak ogień znikna. I co teraz? Nagle usłyszała krzyk Kasi. Wróciła. Czworo-władna odwróciła się w jej kierunku. Córka Ateny trzymała w ręce fiolkę z zieloną substancją. Auriana do nie krzyknęła:
- Jak tam z Jacko? - Kasia zagryzła wargę.
- Będzie miał bliznę, ale udało mi się odsączyć truciznę. - podnisoła fiolkę - Możemy wykorzystać ją przeciwko potworowi!
- Jak?! - Córka Ateny wskazała palcem na Gabi oplatającą nogami żebro potwora. Uf, chyba uadało jek się stabilnie usiąść.
- Polejemy kwasem żebra. Substancja powinna wypalić tkankę miękiszową jego kości.
- A po ludzku? - córka Ateny się uśmiechnęła.
- Zobaczysz.



***



Gabi trzymała się okrakiem oślizgłej kości potwora. Co za idiotyczny pomysł! Po co ona tu właziła...A, no tak. Chciała rozwalić mu żebra. Skąd miała wiedzieć, że są niezniszczalne?! Siedziała w czymś w rodzaju otwartej klatki piersiowej. Z tego co zauważyła, to Robalo Podobne Coś miało ciało zbudowane jedynie z kości żebra, kręgosłupa, głowy i skorupy-pancerza. Zero mięśni. Zero nerwów. TO ZWIERZE W OGÓLE NIE MA PRAWA FUNKCJONOWAĆ. A no i jeszcze jakaś flegma spływająca ze ... wszystkiego. Spojrzała w dół. Ktoś wspinał się po żebrach. Umarły? Nieee to raczej heros. Córka Hadesa zmrużyła oczy. Brązowe włosy. Kto ma....ZARAZ. To jest Kasia. Co ona tu robi, do diaska?! Przecież Gabi już od piętnastu minut próbuje stąd zejść. Po co ona tu włazi?! Córka Hadesa wychyliła się i pomachała do grupwej Ateny. Ta krzyknęła coś i odmachała z czymś zielonym w dłoni. Co to? Może pomoc. Gabi westchnęła i zeskoczyła jedno żebro niżej. Potwór się zatrząsł, próbując zgnieść Remusa. Córka Hadesa ze zgrozą spojrzała na dół. Uf, Kasia się utrzymała. Była już tylko dwie kości pod nią. Chyba mogły się wreszcie słyszeć.
- Co tu robisz, Sóweczko? Czyżby próba sambójcza? - Kasia ziignorowała jej kąśliwą uwagę i pokazała coś, co trzymała cały czas w ręce. Fiolkę. Z zieloną cieczą. Gabi zmrużyła oczy łącząc wszystkie elementy układanki. Co ma jeszcze taki kolor?...jad potwora.  Kasia trzymała wręce najbardziej żrącą substancję jaką widział świat. Bosko. Żebra zaczęły się poruszać. Córka Hadesa złapała się kręgosłupa.  Kasia poszła w jej ślady.
- Chyba nie dam rady wejść wyżej. - Kasia podniosła do góry fiolkę.
- Jad. - córka Hadesa stwierdziła fakt. Grupowa Ateny pokiwała głową.
- Mocno żrący. Polej nim kości. Złapiesz. - to nie było pytanie. Ani rozkaz. Gabi wypuściła powietrze z płuc. Jeśli coś pójdze nie tak, flaszka wyląduje na jej głowie. Ale to jedyna droga, żeby wygrać. Ostatnia nadzieja.
- Dam radę. - ogniki w oczach Kasi zatańczyły wesoło. Przygotowała się do rzutu. Rzutu, który może zmienić wszystko.

~Kee Wi

sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 10

No heloł
Wiem, że mnie długo nie było :/ Ale no ten...nie będę się usprawiedliwiać! Btw założyłam blog z gifami ( http://gifowo-centrum-gifow.blogspot.com/ ) Nabór otwarty jak by ktoś chciał. Mam wrażenie, że ten rozdział jest naprawdę długi. Acha i jeszcze troszkę info. Nie będzie mnie całe wakacje o.O ale jak dam radę to wstawię parę rozdziałów. Zmieniłam trochę styl rozdzielania "części". Kuniec info!!!

          _______________________________________________________________________________


Kasia


Kasia chodziła zdenerwowana wzdłuż rzędu posągów. Reszta herosów przeszukiwała Olmp. Na Zeusa, oni tu zginą! Ale może od początku. Gdy dotarli do  w portierni nikogo nie było. W windzie też. Pojechali na 100 piętro. Nikogo. Na 348. Nikogo. Na 47. Nikogo. Nigdzie. Nie było. Totalna apokalipsa. Najgorsze było to, że stracili kontakt z Chejronem. Na szczęście jej udało się rozkminić kabelki pod klapą w obsłudze windy i jakoś pojechali na 600 piętro. (No przecież jest grupową Ateny -,- [od autorki] ~Kee Wi) Ale to był tylko chwilowy sukces. Bo Olimp też świecił pustkami. Nawet próbowali siadać na tronach Bogów. Nikt nie przybył. Nigdy coś takiego nie miało miejsca. Aktualnie rozbili obóz przy tronie Zeusa. Szukają KOGOKOLWIEK żywego w tym miejscu. Może ktoś przetrwał... Kasia poczóła czyjś dotyk na ramieniu. Odwróciła się i zobaczyła Ivę - córkę Hekate.
- W tym miejscu są ślady magii... i walki. - grupowa Ateny otworzyła oczy ze zdziwienia. Miała powód. Na całym Olimpie nie było żadnych śladów. Wszystko było w idealnym pożądku.
- Nie rozumiem. Przecież nic nie widać. - Iva chytrze się uśmiechnęła.
- M a g i c z n e  ślady. Ja, jako córka Hekate widzę je bez problemu. Użyto tutaj wielkiej mocy. Podejrzewam, że dla sprzątnięcia i zatarcia śladów prawdziwej walki. Wyczuwam też strasznie dużo energii haosu. Według mnie jedyną istotą, która potrafi wywołać coś takiego jest Bóg...albo Sturęki Tytan. Ale jedno wiem na pewno. To była okropna istota. - Kasia zamyśliła się. W słowach Ivy jst dużo sensu. I wreszcie mają jakąś wskazówkę. Otworzyła usta, żeby spytać Ivę o plan, ale to byłoby idiotyczne. Przecież jest dzieckiem Ateny! Sama coś wymyśli. ( ^^ Hehe Kajcor nie bój się Jacko będzie pod koniec rozdziału. NIE PRZEWIJAJ xD [od autorki] na prawdę, nie musicie rozumieć tego komentarza xDDDDD ~Kee Wi) Kasia złapała Ivę za ramię.
- Chodź! Musimy znaleźć resztę! - ruszyły pędem w kierunku obozowiska. Na straży stał Remus i Karina. Normalnie zostawiliby tylko jedną osobę, ale nikt nie ufał jeszcze synowi Hadesa. Nie wiadamo kto to jest. A jak szpieg? Dlatego została też córka Apolla. Karina podniosła się, gdy zobaczyła je biegnące.
- Cześć! - widząc ich zdenerwowane twarze zrzedła jej mina - Stało się coś? - Kasia i Iva przystanęły na chwilę, żeby odpocząć od biegu, więc odezwał się Remus.
- Pewnie zapomniały swoich ulubionych błyszczyków. - uśiechnął się sarkastycznie. Kasia popatrzyła na niego zdegustowana i odpowiedziała.
- Iva odkryła magiczne ślady walki. - córka Hekate sprostowała.
- Eeeee tak dokładnie to ślady magicznego zacierania śladów po NORMALNEJ walce.
- Nie ważne. - Kasia energiczne podniosła ręce do góry, przy czym prawie uderzyła Karinę w twarz. - Wreszcie jakaś poszlaka!
- A co my? Śledztwo prowadzimy? - córka Ateny usłyszała za plecami głos Gabi - No chociaż tobie, pani profesor, pasowałby taki kapelusik detektywa i wieśniacki płaszczyk w kratkę. - zmrużyła oczy udając, że sobie to wyobraża. - Taaaak, idealnie. Ale ja podziękuję. Wolę moją bluzę. - Kasia zaśmiała się i założyła córce Hadesa kaptur na twarz i powiedziała ze śmiechem.
- Spadaj. (o.O to moje szatańskie słownictwo xD [od autorki] ~Kee Wi) A i przy okazji zawołaj resztę. Mamy ważne wieści.
- Domyśliłam się. -  córka Hadesa pokazała za siebie - Już tu idą. - usiadła obok Kasi na prowizorycznej ławce. Iva też skorzystała z siedzenia. Tymczasem Remus gdzieś zniknął. Nie wróżyło to nic dobrego.



***


Renus trzymał w ręce karteczkę. A dokładniej to wiadomość. Bez wyrazu patrzył gdzieś przed siebie, a u jego stóp skakał wesoło szkieleto-piesek. Jego przyjaciółki odpisały.

,,Drogi Remusku
Nie mamy dużo czasu. Ja (Nika) piszę to biegnąc. Goni nas minotaur i zgraja harpii. Będę się streszczać. Chejron nas znalazł. Wiemy gdzie jesteś. Zostań tam. NIE SZUKAJ NAS. Może kiedyś cię znajdziemy. Tam będziesz bezpieczny. Będziemy dzielne i ty też musisz.

Do zobaczenia (mam nadzieję, że już niedługo)
Nika, Monika i mnóstwo beznadziejności, które nas gonią :***"

No cóż. Wygląda na to, że syn Hadesa ma teraz troszkę pytań do Chejrona. Po pierwsze. Skąd wiedział o dziewczynach. Po drugie jak w ogóle je ZNALAZŁ?!  A co do wiadomości. Dlaczego ma ich nie szukać? Zawsze dawali sobie radę  r a z e m. Teraz nie powinno być inaczej. Ale najgorsze było ,,może kiedyś cię znajdziemy". Może. To tak jak by powiedzieć ,,nigdy". Przekreślając wszystkie możliwości. Nie taką Nikę znał. Jednak w podpisie rozróżnił pismo Moniki. No cóż. Co tu dużo mówić. Nie wyzbyła się poczucia humoru, mimo że mogą zaraz zginąć. Zawsze tak było. Uśmiechnął się. Ile by dał, żeby być teraz z nimi nawet jeśli minotaur siedzi im na karku. Westchnął i pozwolił szkieleto-pieskowi wrócić pod ziemię. Właściwie to on też powinien wracać do obozu. Kiedy zobaczył stworka z wiadomościł ulotnił się nic nie mówiąc. Mogą się martwić. Wsadził ręce do kieszeni i ruszył z powrotem w kierunku grupki herosów. Chyba zebrali się już wszyscy.



***


Auriana próbowała zdrapać różowy lakier ze swoich paznokci. Jednak, jak na złość irytująca substancja nie chciała zniknąć. Machnęła ręką zdegustowana i odwróciła ją symbolem Białej Gwardii ku górze. Wszyscy oprócz niej składają i sprzątają obóz. Chyba nikt nie wie po co, ale chcą po prostu działać. Typowe dla herosków z Obozu Pół-Krwi. Skuliła się i objęła nogi ramionami.


                                (Wiem, że inna aktorka, niż ta w zakładce ,,Bohaterowie"

Mimo, że nie siedzi już w swojej "celi" dalej jest samotna. Ale to chyba przeznaczenie, rzekomo chorej psychicznie, Czworo-władnej Przepowiedni. Nawet rodzice jej nie chcieli. Zmarszczyła brwi i wygięła dłoń pod nienaturalnym kątem. Z ziemi podniosło się parę okruchów skalnych i zeczęły wirować wokół niej. Dziewczya zamknęła oczy i oddała się monotonnrmu  dźwkięku stukających o siebie grudek ziemi. Nagle ktoś potrząsnoł jej ramieniem, więc otworzyła oczy i odwróciła się w kierunku intruza. Pewnie by coś powiedziała, gdyby nie stała oko w oko z Hefajstosem. Bóg rozejrzał się niepewnie.
- Słyszysz mnie, córko Wyroczni?
- Eeee tak. - Auriana nie wiedząc co zrobić ukłoniła się niezgrabnie. Stała na czerwonej pustyni. Nie było na niej nic oprócz paru sporych głazów. No i oczywiście Boga Kowali. No super. Nie mogło spotkać jej nic lepszego. Kolejna wizja. Hafejastos znów przyciągnął jej uwagę. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego.
- Jesteście na Olimpie, prawda? - nie dał jej czasu na odpowiedź - To bardzo źle! Wynoście się z tamtąd NATYCHMIAST!
- Czemu was tutaj nie ma?! - to się robiło coraz bardziej zagmatwane. A szczególnie jej teraźniejsza sytuacja.
- Zoetaliśmy porwani przez ... - kolejnej części zdania nie zrozumiała. Słyszała tylko monotonny i nieprzyjemny dla ucha pisk. Jak by cenzurę. Hefajstos zmarszczył brwi.
- Ktoś maskuje moje słowa, tak byś nie zrozumiała imienia porywacza. Jedyne co mogę wam powiedzieć to: Działajcie zgodnie z przepowiednią! - Czworo-władna nie dostała czasu na dogłębne zrozumienie jego słów, ponieważ wizja się urwała.



***


Karina bawiła się promieniami świetlnymi. Gdy już spakowali obóz i wysłuchali opowieści Czworo-władnej o wizji, zjechali jakąś windą na sam dół. Teraz siedzą na przystanku autobusowym, a Kasia wyznacza trasę. Na wschód oczywiście. Muszą kierować się przepowiednią, a wyraźnie w niej było widać co mają robić.  ,,Pójdzie herosów siedem na wschód" Ale niestety dalej było trochę niejasności. ,,Tam czeka na nich zakazany ród" Córka Apolla już wiele razy zastanawiała się co to oznacza. Zakazany ród? Czeka? Mają z nim walczyć, czy może ten ,,ród" jest do nich przyjaźnie nastawiony...i co znaczy zakazany?! W tym wszystkim jest mnóstwo pytań i wciąż za mało odpowiedzi. Tak jak by w ogóle nie istniały. Dlaczego to musi być takie trudne? Nie mogą po prostu pójść w miejsce oznaczone krzyżykiem na mapie i rozwalić pierdziliard potworów? Ale nieeee, zamiast tego mają bezsensowny zbitek wyrazów, które chyba miały być rymowanką (przepowiednię :D ) i mnóstwo innych niejasności. Nigdy nie da się dostać niczego wprost. Zawsze musi być jeszcze przetworzone, skomplikowane i zamienione w jedną wielką zagadkę. A przez kogo? Przez życie. Nawet Bogowie nie są w stanie tego zmienić. To jedyna moc potężniejsza od każdego. Dziewczyna westchnęła i ciężko podniosła się z niewygodnej ławki, na której wszyscy razem siedzieli ściśnięci. Reszta poszła w jej ślady, bo przyjechał autobus. Na razie planują pojechać na wschód za miasto i tam wędrować dalej w kierunku wyznaczonym przez córkę Ateny. Chyba, że wszyscy będą padać z nóg. Wtedy rozłożą obóz.



***



Mikołaj szedł jako ostatni. Miał pilnować tyłów. To nie ma sensu. Idą tak już trzy godziny. I co? I nic. Nawet nie było żadnych potworków do rozwalenia. Nagle usłyszał szalest. Zatrzymał się i spojrzał na resztę. Szli dalej, niczym nie wzruszeni. Jak nikt mógł tego nie usłyszeć?! Jeśi teraz do nich krzyknie to wystraszy to ,,coś". Postanowił zająć się tym samemu. Stworzył potężny podmuch wiatru i rozwiał trawę, oraz krzaki w miejscu z którego doszedł go szelest. Cała Gwardia odwróciła się w jego kierunku. Na ziemi siedziała skulona osoba. A dokładniej to chłopak. Mikołaj znał tą sylwetkę.
- JACKO?! Co ty tu robisz, na Olimp?! - zawstydzony syn Hefajstosa wstał i wytrzepał spodnie z kurzu. Mikołaj przyjrzał mu się dokładniej. Jacko wyglądał tak jak zawsze. Brązowe włosy, białe pasemka, pobrudzona koszula, stare jeansy i przyczepione do nich luźne szelki. Aaa no i oczywiście paczały w (dosłownie) stalowym kolorze. Wyglądały jak dwa małe użądzonka wsadzone do jego oczodołów. Nagle obok Mikołaja pojawiła się Kasia i pacneła Jacko'a (na serio tak trzeba to zapisywać :/ [od autorki] ~Kee Wi) po głowie.
- Co ty sobie wyobrażasz, idioto?! - chłopak podniósł dłoń w geście pojednania.
- Okej, okej. Spokojnie. - odetchnął - Śledziłam was, bo mogę się przydać. Wiem, że jest was dużo i tak dalej, ale jak zamierzacie się poruszać? - Kasia mu odpowiedziała.
- Eeee no chodzić.
- Cieniem! - krzyknęli jednocześnie Remus i Gabi.
- Samolotem. - Mikołaj dołączył suę z powrotem do rozmowy.
- Autem mojego tatka? - Karina popatrzyła w kierunku słońca.
- Na jednorożcach! - rozmarzyła się Iva.
- SUPER TURBO ODLOTOWYM POJAZDEM BOGÓW KTÓRY STRZELA KOKOSAMI!!! - Auriana podniosła rękę do góry, udając (chyba) rakietę. Gabi zachochotała, a Jacko popatrzył na nich otwartymi oczami.
- Nie będę tego komentować.
- Właśnie to zrobiłeś. - Kasia wywróciła oczami. Syn Hefajstosa popatrzył na nią zrezygnowany.
- Chodzi o to, że zabrałem z Obozu sporą terenówkę, nad którą domek Hefajstosa pracuje od trzech miesięci. Wszyscy możemy się zmieścić.
- Ale ty będziesz prowadzić. - córka Ateny się uśmiechnęła - A jak będziesz niegrzeczny, to wysadzimy cię na najbliższym przystanku...no chyba, że po drodze zafundujesz nam KFC.




***

Iva siedziała na tylnym miejscu w terenówce. Razem z resztą Gwardii (+Jacko xD) jechali na wschód. Właściwie to nie mają konkretnego planu. Chyba po prostu będą tak podróżowali, aż znajdą coś dziwnego. Dziewczyna spróbowała stworzyć w myślach mapę. Na wschodzie były zawsze suche i samotne tereny. Dobrze, że mają terenówkę, przynajmniej dadzą sobie radę na wybojach. Córka Hekate oparła głowę na oparciu samochodu. Zamknęła oczy i pozwoliła, żeby otulił ją sen. Ciekawe co spotka ich jutro...


            _______________________________________________________________________________

Przypominam o lajkowaniu fanpage'a na Facebooku. I taka prośba, jeśli chcesz (nie musisz) to napisz komentarz. Właściwie to rozdziału nie było tak długo, właśnie z powodu małej ilości komentarzy :/ Może tego nie wiecie, ale ro bardzo motywuje.

~Kee Wi

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Specjał: historyjki, gify i nudne gadanie

No heloł
Wbiło mi ostatnio dużo okrągłych liczb, więc postanowiłam zrobić 1 specjał!!! Blog ma już ponad 2,000 wyświetleń i 10 Obserwatorów! Dziękuję ^^ A na Fanpage'u zostało już tylko 9 lajków, żeby dobić do 100. Blog istnieje już od miesiąca (dokładnie od 17 maja) a już tyle osiągnęłam. Jestem bardzo szczęśliwa, że KTOKOLWIEK czyta te moje amatorskie wypociny xD Trochę czasu zajęło mi zastanawianie się jaki dać specjał. Pomyślałam, że napiszę parę idiotycznych historii z mego życia. Powinno być ciekawie :)


1. U mnie w podstawówce (3 klasa) każdy w klasie muzycznej miał swoją szafkę na instrument. (ja właśnie miałam ^^) No i oczywiście do szafki potrzebny jest kluczyk. Pewnego dnia taka idiotka z mojej klasy mi go zabrała, hehe. Więc ja ją goniłam po całej szkole bo miałam zaraz zajęcia. Nagle wbiegła do toalety, no więc ja za nią. Niestety ukryła się w kabinie. Wpadłam na genialny (tak mi się wtedy wydawało) pomysł. Weszłam do sąsiedniej kabiny i stanęłam na muszli (była plastikowa) Na górze były takie szpary pomiędzy toaletami. Więc ja, postanowiłam się nią przecisnąć i zeskoczyć z góry do kabiny, w której się ukrywała tamta dziewczyna. Łatwo byłoby mi zabrać wtedy kluczyk. Niestety deska klozetowa pękła i spadłam xDDDD Kiedy tamta to usłyszała, wyszła z toalety, żeby zobaczyć co się stało. Strasznie się bałyśmy, że się dowiedzą, że to przez nas deska się rozwaliła. Oddała mi kluczyk i uciekłyśmy z "miejsca zbrodni". Ale to nie wszystko. Jakaś gościówa to widziała i na nas poskarżyła. W rezultacie wylądowałyśmy u dyrektorki xD Miałyśmy się po połowie zrzucić na kupno nowej deski klozetowej xDDDDDDD Ale de fakto za wszystko zapłaciła szkoła xD


2. Kiedyś byłam z mamą w kościele. Akurat dawał nabożeństwo taki łysy, śmieszny ksiądz proboszcz. Jest jednym z najstarszych w mojej parafii. To on mnie chrzcił. No więc pod koniec mszy szłam po opłatek. I ten ksiądz jest taki fajny i często zagadywał. No i jak nadeszła moja kolej to powiedział ,,No, no. Gabrysia, pamiętam jak byłaś jeszcze małym bobasem" xD Nie wiem czemu, ale strasznie mnie to rozśmieszyło, ale zaczęłam się tak śmiać na cały kościół i ludzie się na mnie patrzyli xDDDDDDD I ten ksiądz już nigdy do mnie nie zagadał :D


3.  Chyba trzy lata temu byłam z rodzicami w parku rozrywki ,,Tivoli".Tam była Tarzania. Taki tor przeszkód na wysokości. Były słupki, linki itp. Niestety nie było takich szelek, które chroniły od upadku :/ Mimo to prawie całą przeszłam bez problemu. Na koniec, chyba w ramach "nagrody" było skakanie po kamieniach na jeziorku. To była jedyna droga by ukończyć tor. Wszystko poszło mi świetnie, więc byłam bardzo pewna siebie. Tata wtedy mówił do mnie, żebym uwarzała, bo kamienie są śliskie, ale miałam to gdzieś. Pierwsze trzy przeskoki były w porządku. Za czwartym razem się zachwiałam i wpadłam do tego jeziorka xDDDDDDDD Wszyscy się na mnie patrzyli, bo po tych kamieniach to bez problemów skakały takie małe bobasy, a ja się wywaliłam... Na dodatek to jeziorko było głębokie i pełne jakiś glonów. Jak tata mnie wyjął to byłam cała tym wszyskim oblepiona xD Musieliśmy opóścić park, bo bym się przeziębiła. A po drodze do samochodu jakieś cygany na mnie pokazywały palcami i się śmiały xD


Nie przypominam sobie innych. Wydaje mi się, że to za mało na specjał, więc dam trochę gifów. Zasada ta co zwykle ^^


                       Wkurza mnie to, że bardzo dużo fajnych gifów jest czarno biała :/







                                              Preety Little Lairs <3 Ogląda ktoś? Czyta?





PS. Mam nowe profilowe. Nie, to nie jest Czkawka xD
~Kee Wi



niedziela, 14 czerwca 2015

Gify #2

No heloł
Długo mnie nie było, więc daję w nagrodę 2 część gifów. Zasady takie jak ostatnio. W ogóle myślałam nad założeniem osobnego bloga z gifami, na którym codziennie będę ich dużo wstawiać. Co wy na to? Wiem głupi pomysł xD Nie bójcie się. Nawet jak założę tamten, nie zaniedbam tego ;) No to łapcie gify:

Ten jest taaaaaki słodki :333







xDDDDDD Ginny

~Kee Wi

Rozdział 9

No heloł
Rozdziału długo nie było. Wiem :( ale mama zabrała mi net xD Bo używałam tableta o 24:30 (przestępstwo!!!!!!) No, to ten....dopiero dzisiaj dostałam z powrotem, więc od razu zabrałam się do pisania. Brawa dla mnie, bo wczoraj siedziałam i pisałam do 3 w nocy!!!
A tak w ogóle, to pasuje nowy szablon??? :3 Na razie nie mam zamiaru go zmieniać, bo jest boski. (Hehe nawet bardziej boski od Apolla hehe, Kee Wi taka śmieszna) I jeszcze pytanko do was. Myślałam nad dodaniem muzyki do bloga, żeby podkręcała klimat. To nie będzie żaden hit, po prostu taka jak jest na przykład w tle w filmach. (Mam takiej dużo) Dobra, łapcie rozdział, bo wiem, że tego chcecie :D

         __________________________________________________________________________________


                                                 Kasia


Kasia biegła za córką Hadesa na miejsce spotkania. Pod pachą trzymała swój nieodłączny afrykański bębenek. No bo przecież, skoro Gabi może brać trzy reklamówki Oreo, to ona chyba ma prawo wziąść jeden mały instrument, no nie? Były już spóźnione już 15 minut. Wszyscy byli na miejscu - pod bramą do Obozu. Dziewczyny dobiegły do nich zdyszane. Mikołaj spojrzał zdegustowany na zegarek.
- Spóźniłyście się. - Kasia wywróciła oczami i popatrzyła po twarzach pozodtałych. Zaraz...brakowało Remusa. Szturchnęła córkę Hadesa.
- Ej, gdzie jest twój braciszek?
- Co? Kuba?
- Nie głuptasie. Remus! - Gabi zacisnęła usta w wąską kreskę. Kasia pożałowała tego komentarza. Przecież on niedawno "wyparował". Byli bardzo blisko. No przeceiż byli rodzeństwem! Był jedenym dzieckiem Pana Podziemia poza nią!
- Nie wiem. - odpowiedziała Gabi. Jak na zawołanie z krzaków wyłonił się syn Hadesa. Otrzepał czarne spodnie i rozejrzał się po herosach.
- Tak właśnie czekałem, aż ktoś sobie o mnie przypomni. - chciał dodać coś jeszcze, ale Chejron go uciszył.
- Macie wszystkie informacje? - Karina pomachała w odpowiedzi jakąś kartką. Najprawdopodobniej mapą. O nieeee dziecko Apolla nie może być w posiadaniu tego potężnego przedmiotu! Kasia podeszła do niej i wzięła mapę.
- Lepiej żeby grupowa Ateny się tym zajęła. - Karina wzruszyła ramionami.
- Okej. - odpowiedziała. Tymczasem Auriana próbowała zapiąć swoje sandały. Nie wychodziło jej. Każde zapięcie, z którym sobie poradziła, chwilę później się odpinało. Dziewczyna co chwilę wzdychała zrezygnowana. Kasia się nad nią nachyliła.
- Nie umiesz zapinać klamer? - Czworo-władna poczerwieniała na twarzy.  Widać było, że ta uwaga ją zawstydziła.
- A gdybyś ty całe życie spędziła w celi, mając do dyspozycji jedynie trampki, umiałabyś? - Kasia nie wyczuwając sarkazmu w jej głosie odpowiedziała.
- Domyśliłabym się. - Auriana uśmiechnęła się sarkastycznie.
- To może zamiast się wymądrzać, pomogłabyś mi? - Kasia zachichotała.
- Jestem córką Ateny. Wymądrzanie to mój styl życia - nagle wzdrygnęła się. Pamiętała te słowa. To samo powiedział jej były grupowy Ateny, kiedy przyszła pierwszy raz do Obozu. Rok temu. Chciała zamieszkać w domku Ateny, bo mama uznała ją tuż po przejściu przez bramę. Chyba był zazdrosny. Nawrzeszczał na nią. Twierdził, że jest za wcześnie. Że musi się na razie oswoić z Obozem. Tego dnia spała w domku Hermesa. Właściwie to w ogóle nie spała. Płakała całą noc. Upokorzył ją, a ona nigdy mu tego nie wybaczyła. Nie ma go już. Kelpie go utopiły. Nie żyje, jednak głęboka rana pozostała. Na zawsze.




                           (Wiem, że to nie jest gif :/ nie znalazłam. Wybaczycie mi????)


                                                          *                 *                  *

                                                   Iva


Iva patrzyła za odchodzącym Chejronem. Zostawił ich samych. W środku lasu. Fakt, że niedaleko jest Obóz, ale za niedługo się od niego oddalą. Centaur dał im informcje jak dotrzeć metrem na Manhattan. I tyle. Nie mają nawet biletów! Ale przecież jest z nimi córka Ateny, no nie? Iva podeszła do Kasi.
- To co teraz. - grupowa Ateny wzruszyła ramionami.
- A bo ja wiem.
- Jesteś od Ateny! No heloooooł. To Bogini MĄDROŚCI. Wymyśl coś! - Kasia wyjęła z kieszeni pęk biletów. Iva otworzyła szeroko oczy. Kasia uśmiechnęła się widząc jej zdziwienie.
- Tyle wystarczy?
- No chyba tak. - córka Hekate wzięła od niej dwa kartoniki. Jeden dla niej i jeden dla Kariny. Córka Apolla wyglądała dzisiaj naprawdę ładnie. Jeden kosmyk włosów obwiązała małą, złotą gumeczką. Ubrana była w białą, luźną koszulkę i krótkie fluorestencyjne spodenki. Niestety nie jest to za dobre ubranie na podróże na Olimp. Nawet jeśli znajduje się w środku miasta. Na szczęście córka Hekate wzięła dwie wiatrówki. Jedną podała Karinie. Ta uśmiechnęła się promiennie (no nic dziwnego, jest dzieckiem Apolla -,- [od autorki] xD~Kee Wi) i wzięła od niej okrycie razem z biletem.



                                                   *                    *                     *

                                               Gabi


Wyszli już z lasu. Teraz kierowali się w kierunku najbliższej stacji metra. Gabi szła obok Kasi. Pokazała jej znak.
- Jak myślisz? Kiedyś zniknie? - córka Ateny nie odpowiedziała. Gabi ją szturchnęła. - No co jest?
- Nic. Po prostu nie chcę tam isć. Nie chciałam nigdy wychodzić z Obozu.
- Serio? Wszystkie Ateniątka chcą iść na misje!
- Zależy - odwróciła wzrok. Gabi nagle oświeciło. No tak chodzi o Jacko.
- Co ci się w nim podoba? - Kasia wydawała się tak zaskoczona pytaniem, że od razu bez zastanowienia.
- Nie jest tak tępy jak reszta dzieci Hefajstosa. I zabawny. I w ogóle. - zaczerwieniła się. - Nie powiesz mu?! ZABIŁABYM cię gdybyś to  k o m u k o l w i e k  powiedziała!
- Wiem wiem, moja ty Sóweczko. - Kasia się uśmiechnęła.
- Mogę ci coś powiedzieć Księżniczko Zdechlaków. - Gabi zachichotała
- Oczywiście, Pani Profesor.
- Jacko podoba mi się bo jest inteligentny. To jak choroba. Jak można zakochać się w czyjejś intligencji?! - westchnęła i popatrzyła gdzieś daleko. Wzrok miała nieobecny, ale jej oczy iskrzyły się podnieceniem. - Dał mi prezent. Tak się zaczęło. Dał mi bębenek. - wskazała na instrument pod pachą. - Denerwowałam się. Powiedział, że najlepiej jest wyżyć się w jakiś produktywny sposób. Bębniąc. To też jakiś rodzaj muzyki. Jakiejś "sztuki".
- To mocno naciągane. - córka Ateny wzruszyła ramionami.
- Wystarczy więcej o tym  p o m y ś l e ć. - uśmiechnęła się i popatrzyła na córkę Hadesa i powiedziała - Ale tobie to chyba się żadko zdarza, prawda? - Gabi wywróciła oczami. Chociaż było w tym trochę prawdy. Często najpierw coś robiła, zamiast wcześniej pomyśleć. Ale właściwie to zawsze skutkowało. Po co marnować czas na rozmyślanie, skoro można działać. Nagle prawie wpadła na Remusa idącego przed nią. A właściwie to już nie szedł, bo nagle się zatrzymał.



                                                            *                *                  *


                                               Remus


Remus dużo się rozglądał. Nie znał nikogo z Teamu Białej Cośtam. (No może oprócz Gabi, ale podczas ich ostatniej rozmowy na niego nawrzeszczała, więc wolał nie ryzykować.) Dlatego się rozglądał. Wreszcie po dość długiej dyskusji córka Ateny oddała tej od Apolla mapę. Mapowniczka - nie pamiętał imienia córeczki Apolla, prowadziła. Tuż za nią szła jakaś kolesiówa z książką. On był za nią. Nie patrzył do tyłu, ale wydawało mu się, że słyszy głos Gabi i tej jej kumpeli z Ateny. Nie obchodziło go to. Właśnie wyszli z lasu. I szli wzdłuż jakiejś drogi. Dla przejeżdżających samochodów pewnie wyglądali jak włóczędzy. (Nikt tam nie jeździł xD [od autorki] ~Kee Wi) Po drodze minęli jeszcze parę znaków informacyjnych i zaczęły się pojawiać pierwsze oznaki cywilizacji. Co chwilę widać było jakieś gospodarstwo, albo domek. Remus popatrzyła niebo i spróbował dosłyszeć coś z rozmowy dziewczyn idących za nim : ...to prezent od serca!...nie nazywaj go tak....spadaj (oj no wiem, takie wulgaryzmy xDDDDDDDDD chyba w tym rozdziale używam za dużo nawiasów o.O [od autorki] ~Kee Wi)  Nic ciekawego. Same babskie głupoty. Nagle poczuł czyjś dotyk na ramieniu. Odwrócił się i ze zdziwieniem popatrzył na blondyna, średniego wzrostu. Miał dziwne oczy. Nie były mieszane. Miały w sobie chyba cztery kolory. I w ogóle na siebie nie nachodziły. Tak jakby jego tęczówki były zrobione z wielu małych, kolorowych kawałeczków szkła. Chłopak popatrzył na niego wesoło i podał mu dłoń.
- Mikołaj. Syn Eola. A ty?
- Nie wiesz? - przecież powiedział swoje imię podczas całej tej awantury z Gabi. Myślał, że wszyscy jej słuchają...Blondyn wzruszył ramionami.
- Nie. Spisywałem przepowiednię.
- Aha. Remus. Syn Hadesa.
- Oki. Twoi rodzice byli fanami Harrego Pottera? - Remus nie zaśmiał się, więc syn Eola zmienił temat. Ale prawda była taka, że byli. To głupie uczucie, otrzymać imię po fikcyjnym bohaterze. Szczególnie jeśli ginie... Mikołaj kontynuował - Jesteś jedynym chłopakiem w tym zbiegowisku i uznałem, że powinniśmy trzymać się razem. Skąd jesteś?
- Nie wiem. Chyba z New Jeresey.
- Chyba?
- Nie pamiętam. - odwrócił wzrok. Jego przeszłość nie była dla niego przyjemnym tematem do rozmów. Do czegokolwiek. - Dużo podróżuję. - Mikołaj wyczuł jego nastrój i nie pytał, więcej. Szli dalej obok siebie w milczącym porozumieniu.



                                                            *                *              *


                                                Auriana


Auriana wchodziła jako ostatnia do wagonu metra. Kruki. Usiedli razem na podłużnym siedzeniu. Wszędzie Kruki. Remus położył gazetę na twarzy, Iva i Karina zaczęły rozmawiać, Gabi poszła z Kasią do kibla, Mikołaj nie robił nic. A ona widzi. Kruki. Wszędzie. Cały czas. Jest wiele powodów beznadziejności bycia Wyrocznią. Ale wizje są najgorsze. Takie, które widzi. Teraz czuje na karku trzepot skrzydeł. Słyszy ich krzyk. Migają jej czarne cienie. Ale ich nie ma. Mimo, że są. Kruki. Czarne Mroczne Straszne Kruki. Co to oznacza? Na pewno nic dobrego. Może śmierć?




Nagle wizja się urwała. Nie było ptaków. Nie słyszała już nic oprócz stukotu metra i chrapania Remusa. Potarła dłonią kark, na którym jeszcze przed chwilą czuła smyranie skrzydeł stada ptaków. Westchnęła z ulgi i oparła głową o siedzenie. Dotknęła dłonią piersi. Serce cały czas jeszcze jej dudniło. Będzie musiała im powiedzieć o wizji. Kiedyś...Na razie spróbowała wyciągnąć z głowy jak najwięcej informacji o tych ptakach. Często podążały za wojskiem i żywiły się trupami, które po sobie zostawiało. Podobnie było po wielkich bitwach. Zawsze były uważane za symbol śmierci, cierpienia i przegranej. Nie zapowiadało to nic dobrego. Auriana otoczyła rękami kolana. Nie jest dobrze.



                                                             *                 *                  *

                                                  Karina


Karina siedziała obok Ivy opierając głowę na jej ramieniu. Wcześniej chwilę rozmawiały, ale stukot metra dzałał niezwykle kojąco na córkę Hekate i zasnęła. Karina teraz siedziała obok niej i pilnowała, żeby przyjaciółka się nie wywróciła. Niestety zaraz dojadą do Manhattanu i będzie musiała ją obudzić. Nagle usłyszała komunikat.
- NASTĘPNY PRZYSTANEK: MANHATTAN. DZIESIĘĆ MINUT. - rozbudziła się i szturchnęła Ivę.
- Halo, śpiąca królewno. Zaraz dojedziemy. - córka Hekate wymamrotała coś uroczo i odtrąciła jej dłoń. Wyglądała dziś naprawdę słodko. Właściwie to zawsze tak wygląda. Ciekawe dlaczego nie ma jeszcze chłopaka. Jest ładna. Karina poczuła ukłucie zazdrości...właściwie to nie będzie z nikim dzielić Ivy! Jest tylko jej. Bardzo dobrze, że nie ma chłopaka.  Uśmiechnęła się, pogłaskała przyjaciółkę po głowie i odsunęła jej z twarzy jeden niesforny kosmyk.
- Wstawaj. - Iva otworzyła jedno oko - To rozkaz, rekrucie!
- Tak jest. - córka Hekate ziewnęła i wyprostowała się na siedzeniu. Nagle się skrzywiła i wyjęła zza pleców książkę. - Musiałam nieźle zasnąć skoro nie czułam jej pod plecami. Ale musiała mnie gnieść. Już dojechaliśmy?
- Chyba tak. - jak na zawołanie usłyszały dźwięk ogłaszający dotarcue do przystanka. Karina walnęła Remusa w głowę gazetą, żeby się obudził. Mikołaj i Auriana podnieśli się i wzięli plecaki. Po chwili dobiegły, śmiejące się Gabi i Kasia. Porwały swoje bagaże i ruszyły pędem do otwierających się drzwi. Reszta herosów poszła za nimi. Dotarli do sporej stacji. Wszędzie stały automaty z jedzeniem (Mikołaj już dobrał się do jednego) i krzesła, na których siedzieli czekający na swoją kolej. W tle było słychać jakieś komunikaty, ale córka Apolla się na nich nie skupiała. Olimpie! Idziemy po ciebie!


            ______________________________________________________________________________

Wiem, że rozdział nie jest długi i wgl mało się dzieje :/ Ale chyba nie wyszedł źle. Poprawia mi się styl pisania? Mam wrażenie, że tak ^^

~Kee Wi