czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 3

No heloł
Powracam do was z 3 rozdziałem! Wiem, że nie ma dużo akcji, ale chciałam go dać szybciej, więc mocno nie przedłużałam. Pamiętajcie o obrazkach! Czas wam daję do końca soboty. Jeśli nie oddacie, sama wymyślę (na podstawie opisu) jak was narysuję ;) Jeszcze jedno info. Iva (taaa, z opowiadania) założyła blog, na którym pisze historie poprzedniej Białej Gwardii. Tej z czasów starożytnej Grecji. Tutaj macie link -->kliknij!!! To link do tej stronki!!! Wchodźcie! Dobra troszkę się rozpisałam, łapcie rozdział.





Lola patrzyła oniemiała na Chejrona.
- Moi rodzice są pół-bogami?! Ale to głupie! - i na dodatek niemożliwe. Przecież zauważyła by coś dziwnego. Miała caaaałkiem normalnych rodziców, domek nad morzem, psa... Chejron podniósł brew.
- To też jest głupie? - wstał od biurka. Lola krzyknęła i odsunęła się od...właśnie. Co to było?! Mężczyzna nie miał nóg. On nie miał w ogóle dolnej części ciała. To znaczy miał, ale był to tułów konia. Chejron jest centaurem.
- Twoi rodzice ukryli cię nad morzem, ponieważ widzisz to, czego nie widzą zwkli śmiertelnicy. Otwórz oczy dziewczyno! Do diaska, przecież twoją babcią jest Atena!
- Atena? Grecka Bogini Mądrości?
- Tak! Cały Olimp i Bogiwie to prawda. Niestety są też złe strony tego świata. W Podziemiach żyje mnóstwo potworów nienawidzących takich jak ty. Jeden akurat kręcił się koło Obozu kiedy przybyłaś. Ciesz się, że cię nie zabił.  - Lola próbowała to wszystko ułożyć sobie jakoś w głowie.
- Niby dlaczego nie mogą tutaj wejść? - Chejron podszedł do okna i wskazał na jedno z drzew.
- Ta roślina tworzy osłonę wokół całego Obozu. Prezent od Bogów. - Lola spojrzała przez okno i spróbowała ją wypatrzeć. Nic z tego. Odwróciła się z powrotem do Chejrona.
- Czyją matką była Atena?
- Annabeth.
- Czyli mój tata jest zwykłym śmiertelnikiem? - centaur zaczął się śmiać. Był to bardzo dziwny widok. No bo czy wdzieliście kiedyś śmiejącego się konia?!
- Perseusz jest najpotężniejszym herosem ostatnich lat, więc nazwanie go ,,zwykłym śmiertelnikiem" jest co najmniej obraźliwe. - spojrzał jej w oczy - To syn Posejdona.



                                                                  *          *           *



Iva biegła trzymając Karinę za rękę.
- Chodź musimy to pokazać Chehronowi.
- Ale co?! Ja nawet tego nie widziałam. - córka Hekate się zatrzymała i odwróciła dłoń Kariny znakiem do góry. Był jeszcze jaśniejszy niż przedtem. - Ale pamiętaj. Nikomu poza Chejronem i Panem D. nie możemy tego pokazać. - córka Apolla pokiwała głową i pobiegły dalej. Gdy wreszcie znalazły Pana D. zmieniał wodę w basenie herosów na wino. Podeszła do niego grupowa Dionizosa - Martyna.
- Tato, wiesz, że w Obozie nie może być wina?
- No to macie PRZECHLAPANE! I to dosłownie. - zaczął się śmiać jednocześnie tworząc ogromną falę zmywającą herosów z basenu. Iva i Karina spojrzały na siebie. Pan D. chyba nie jest dzisiaj w chumorze.
- Proszę pana? Mamy baaardzo ważną sprawę. - Dionizos się do nich odwrócił.
- Do Chejrona z tym idźcie, a nie do mnie.
- Ale to może zmienić losy naszego Obozu! - zaśmiał się
- Widzisz mój mały herosku. Mnie los tego Obozu NIE obchodzi! A teraz idzcie stąd, bo popsułyście mi zabawę. - odwrócił się od nich i wrócił do ochlapywania winem garstki herosów, która odważyła się zostać w basenie. Karina westchnęła
- Chyba faktycznie trzeba poszukać Cherona.
        Znalazły go w swoim gabinecie. Jednak pod drzwiami zebrał się spory tłumek. Córka Apolla podeszła do stojącej obok Kasi.
- Co się stało?
- Chejron przyjmuje nową.


   
                                                               *            *           *



Mikołaj siedział na ziemi i próbował wytrzeć dłoń liśćmi. Nic z tego. Martyna musiała go opuścić, bo miała zajęcia z pływania, więc teraz próbował w JAKIKOLWIEK sposób poprawić stan rany na ręce. Jeśli w ogóle to była rana. Westchnął zrezygnowany i popatrzył na znak ,,ΛΦ". Co to może znaczyć? W Obozie jest od nie dawna, więc jeszcze za dobrze nie rozumie Greckiego, ale znak na pewno jest w tym języku. To chyba inicjały. Ale kogo? Wstał i skrzywił się gdy dłoń znowu go zapiekła. To nie może być zwykła rana. Powinien pójść z tym do Chejrona. Rozejrzał się i zaczął kierować się w kierunku Wioski Bogów. Tak nazywała się alejka z domkami. Oczywiście niedaleko też był gabinet centaura i sala obrad. Logiczne.
          Do celu dotarł po około dwudziestu minutach. Ręka nie przestała go boleć. W oddali zauważył wielką czerwoną kulę nad ziemią. Gdyby widział to po raz pierwszy na pewno by się zdziwił, ale coś takiego zdażało się przynajmniej raz dziennie. Pan D. się nudzi. Syn Eola zauważył obok basenu córkę Apolla z jakąś dziewczyną. Też kierowały się do Chejrona. Hmmm ciekawe. Ale na pewno ich sprawa nie jest tak poważna jak tajemniczy znak pojawiający się na ręce. Ba! Może to jest nawet przepowiednia. Z jednej strony strasznie boli, ale z drugiej fajnie, że coś tak ważnego przytrafiło się akurat jemu.
- Tiaa, ich sprawa na pewno poczeka. - mruknął.


 
                                                               *           *            *



Kuba wpatrywał się w swoją dłoń i widniejący na niej znak. Co to? Na pewno nie rodzaj czarnej magii, bo jako syn Hadesa na pewno by ją wyczuł. Nie jest to zwykłe skaleczenie. Szrama ma konkretny kształt ,,ΛΦ". Rozejrzał się. Na szczęście nikt nie syszał jego krzyku. Nagle ktoś złapał go za ramię. Szybko się odwrócił. Przed nim stała Natalia - córka Tanatosa. Spojrzał na nią z góry. Hadesiątka nigdy nie lubiły Tanatosiątek.
- Czego chcesz? To musi być coś ważnego skoro zawracasz mi tym głowę. 
- Nie ściemniaj. Słyszałam twój krzyk. Co jest? - no nieeee, akurat Natalia musiała zobaczyć jego mało poważną reakcję?! No nieźle.
- Na pewno nie jest to coś co mogłoby cię obchodzić. - pstryknął palcami i spod ziemi wyszedł szkielet. Podziemna magia szła mu coraz lepiej. - Pójdziesz dobrowolnie, czy mój kolega będzie musiał pokazać ci gdzie jest twój domek? - Natalia zmrużyła oczy i się odwróciła. Kuba odetchnął z ulgą i schował umarłego. Wcale nie chciał go używać, ale dzieci Tanatosa nigdy nie budziły w nim pozytywnych uczuć. Sądzą, że śmierć jest potężniejsza od podziemia i mroku. Żałosne. Śmierć trwa sekundę, a w podziemiu dusze tułają się na wieczność. Z rozmyślań wyrwała go piekąca dłoń. No tak. 
            Po niedługich poszukiwaniach Chejrona wreszcie znalazł go w swoim gabinecie. Początkowo w ogóle nie zamierzał do niego iść, ale boląca ręka przeszkadzała mu w składaniu Lego! Nie mógł na to pozwolić! Niestety jego problem nie rozwiąże się chyba za szybko. W kolejce czekało już około pięć osób...



                                                                  *            *           *



Kasia patrzyła na córkę Hadesa zdenerwowana. 
- Pójdziemy dopiero jak oddasz mi laptop. - Gabi przyciągnęła go do piersi.
- Nie! Jest mój! - córka Ateny się uśmiechnęła. Ona chyba zapomniała, że zadarła z mądrzejszym od siebie. Kasia zachichotała i zabrała kosę dziewczyny, która leżała parę metrów dalej. 
- Oddaj! 
- Coś za coś. Ty mi dasz laptop, a ja ci.... to chyba jest broń, tak? - córka Hadesa wywróciła oczami i odłożyła komputer. 
- A teraz mi ją oddaj. - Kasia się uśmiechnęła.
- Proszę bardzo! - ukłoniła się przed nią i podał jej kosę. Dziewczyna się uśmiechnęła i klepnęła ją w głowę.
- Dziękuję mój giermku. - tym razem to córka Ateny wywróciła oczami. Obie się zaśmiały i poszły szukać Chejrona.
               Pod jego gabinetem znalazły się jako pierwsze, ale co chwilę dochodził ktoś do kolejki. Dziwne. Fakt, że centaur przyjmuje właśnie nową heroskę, co może wzbudzać zainteresowanie, ale aż 6 sześć osób ma do niego bardzo ważną sprawę?! No trochę przesada.



                                                                 *            *            *



Kuba usiadł obok Gabi na ławce pod gabinetem.
- Ej co tu się dzieje? - jego siostra wzruszyła ramionami
- Chyba wszyscy mają sprawę do Chejrona. 
- Ale i tak nasza jest na sto procent ważniejsza, więc my wchodzimy pierwsze. - odezwała się córka Ateny siedząca obok Gabi. Kuba westchnął. Gdyby wiedzieli o znaku na jego dłoni na pewno by go wpuścili. To żałosne. One pewnie przyszły ze sprawą typu zatkanego kanału doprowadzającego wodę do ogrodów, albo zepsutym basenem. Coś takiego zdarza się co najmniej raz w tygodniu. Tajemniczy znak na dłoni nie pokazał się jeszcze nigdy.
- Przepraszam, ale muszę was powiadomić, że to my mamy najważniejszą sprawę. - Kuba spojrzał w kierunku właścicielki głosu. Kojarzył ją...chyba była z domku Apolla. Nagle podszedł do nich chłopak niedawno uzany jako dziecko Eola. 
- Hmmm obawiam się, że to jednak ja mam największy problem. - Kuba westchnął. Chyba najlepiej będzie jak pokaże im dłoń. Wreszcie zrozumieją, że ich sprawy nie mogą się równać z jego. Podwinął rękaw i już miał powiedzieć jakąś długą przemowę o tajemniczym znaku, ale zdziwiony zobaczył, że każdy z obecnych herosów zrobił to samo. Każdy miał ZNAK. 



~Kee Wi


1 komentarz: